Trochę o sakramencie kapłaństwa
Jezus z Nazaretu nie był starotestamentalnym kapłanem. Mieszkał z dala od Świątyni, a kiedy przychodził do niej, by złożyć ofiarę, zajmował miejsce wraz z całym ludem. Jednak dary, które przynosił na ofiarę, w Jego imieniu składał Bogu sprawujący właśnie służbę kapłan. Jezus był – w pewnym sensie – człowiekiem świeckim. Trzeba o tym pamiętać, zwłaszcza dziś, w Wielki Czwartek, gdy liturgia przypomina nam o nowym kapłaństwie.
W wielu religiach kapłaństwo oznacza pośredniczenie między Bogiem a człowiekiem.  Od momentu grzechu – co właściwie znaczy dla nas „od zawsze” – kapłan jest najpilniej poszukiwanym człowiekiem na ziemi. Nikogo bardziej nie potrzebujemy niż kapłana, gdyż odnalezienie Boga i uzyskanie dostępu do Ojca jest dla każdego człowieka sprawą najwyższej wagi. Z drugiej strony, znalezienie prawdziwego kapłana, czyli takiego, który naprawdę daje dostęp do Boga, graniczy z cudem. Kapłani i ich religie – a przecież wcale nie mało ich powstało na przestrzeni dziejów ludzkości – na różne sposoby próbowali i próbują otwierać milczące niebo. Trwa to już tak długo, że niektórzy tracą cierpliwość: machają ręką na niebo i na autobusach Londynu czy innej metropolii obwieszczają, że prawdopodobnie żadnego Boga nie ma.
Właściwie trudno się temu dziwić. Nie tylko kapłani Kybele, Molocha czy innego krwiożerczego bóstwa, mocno skompromitowali kapłaństwo, ale nawet kapłani Jahweh oraz ludzie szukający Boga za ich pośrednictwem usłyszeli od swojego Boga, żeby nie pokładali nadziei w Świątyni Pana (zob. Jr  7,4). Tyle zawiedzionych nadziei wiąże się z kapłaństwem, tyle próżnych dróg, nieskutecznych ofiar, fałszywych drogowskazów… Cały czas ludzkość szuka kogoś, kto jej powie, gdzie jest Bóg, kto potrafi ją z Nim skontaktować, kto wskaże jej drogę do Ojca.  
 
Bez ołtarza i ofiary
 
Dziś staje przed nami człowiek, który nigdy nie mówił, że jest kapłanem. Nie miał swojej świątyni, ani sam nie składał żadnych ofiar na ołtarzu. A jednak uznany został przez ludzi, którzy Go poznali, za jedynego i najwyższego Kapłana. Jezus z Nazaretu, ten cieśla, który pod koniec życia został rabinem, dokonał rzeczy dotąd niemożliwej:  ukazał Boga, otworzył niebo, pojednał nas z Ojcem. W jaki sposób? Oddał własne życie.
 
W swoim krótkim życiu Jezus zrobił wiele dobrych rzeczy: pracował, modlił się, miał przyjaciół, nauczał i czynił cuda. Jednak jeden Jego czyn był zupełnie wyjątkowy, było to Jego opus magnum – jak powie średniowieczna teologia: umarł na krzyżu. To właśnie wtedy zasłona Świątyni rozdarła się z góry na dół, bo Bóg odwołał cheruby, którym przed wiekami nakazał strzec bram raju i droga do Ojca stanęła przed ludzkością otworem. Ukrzyżowany jest kapłanem prawdziwym, bo naprawdę w Nim zobaczyliśmy na własne oczy Boga, który jest miłością. Jest też kapłanem jedynym: nikt podobny do Niego dotąd się nie pojawił i pewnie już się nie pojawi, bo i po co? Kto widzi Jezusa, widzi Ojca.
 
Kapłaństwo Jezusa jest zupełnie nowe i różne od każdego innego kapłaństwa: obchodzi się ono bez świątyni, bez ołtarza, bez ofiary. Wszystko bowiem zawiera się w Nim samym. Nikt Mu nie zabiera życia, lecz On sam je oddaje, dlatego to On sam jest kapłanem, a Jego życie barankiem ofiarnym. Ofiara nie dokonuje się pośród świątynnych modlitw i dymów kadzidła, ale na krzyżu: modlitwa jak kadzidło płynie do Boga z serca Jezusa, z Jego ciała, które jest świątynią. Wyszydzany rabin z Nazaretu, cieśla oddający życie wisząc na krzyżu pośród dwóch łotrów, jest początkiem całkowicie nowego Kapłaństwa.
 
„Świeckie” kapłaństwo
 
Od tamtego pamiętnego dnia na Golgocie, kapłanem będzie każdy, kto jak On i razem z Nim, poruszony Bożą miłością, odda życie za braci. Duch Jezusa, który wypłynął z Jego serca wraz z krwią i wodą, a który jest Duchem samego Boga, utworzy z boku Jezusa Jego oblubienicę – Kościół. Będzie to nie tylko kość z Jego kości i ciało z Jego ciała, ale także duch z Jego ducha: będzie to lud kapłański, cała rzesza tych, którzy przez wiarę złączeni z Jezusem, razem z Nim będą oddawali życie w codzienności, otwierając niebo wszędzie tam, gdzie się pojawią.
 
Dlatego gdy Jezus wiedział, że nadchodzi Jego godzina, włączył w siebie swoich, rozlał  swoje kapłaństwo – to nowe i prawdziwe, które rozdziera zasłonę Świątyni i pozwala oglądać Boga – w sercach tych, którzy do Niego należeli. Jak niewolnik umył im nogi, żeby dobrze zrozumieli, że Bóg jest tam, gdzie miłość wzajemna, a kapłanem – tym prawdziwym, ukazującym Boga, dającym dostęp do Niego – jest ten, kto kocha i służy.
 
Potem wziął chleb i wino, zamknął w nich całe swoje życie, którego nigdy nie zatrzymywał dla siebie i ostatecznie oddał je za nas na krzyżu. Potem padły słowa: „Czyńcie to na moją pamiątkę”. I rzeczywiście, pamiętając – i żeby pamiętać! – o śmierci Pana, o tym, że oddał życie, Jego uczniowie ponawiają Jego gest, naśladują Go nie tylko w łamaniu chleba, ale także w gotowości do oddania życia z miłości. Co ważne, czynią to w dzień zmartwychwstania, żeby nie ulec złudzeniu, że życie oddane jest stracone, zmarnowane i że krzyż jest drzewem śmierci. Łamiemy chleb i pijemy wino, żeby mieć udział w Ciele i Krwi Jezusa, w niedzielę, w dzień Jego zmartwychwstania, bo przecież wierzymy w Jego słowo zapewniające, że kto straci swe życie z Jego powodu, ten je zachowa; i wierzymy w Jego zmartwychwstanie, pieczęć Jego kapłaństwa.
 
Takie jest nowe Kapłaństwo, którego ustanowienie dzisiaj Kościół wspomina. W Wielki Czwartek trzeba to sobie głęboko uświadomić, bo na co dzień kapłanem nazywamy księdza, świątynią nasze kościoły, a ofiarą składkę na tacę. Poniekąd wszystko to prawda, ale są prawdy większe, które szkoda byłoby przyćmić bibelotami.
 
Dzień Kapłana
 
Dlatego na koniec mam praktyczną radę do wybierających się na liturgię Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek: nie kupujcie waszym księżom róż, nie składajcie im życzeń, nie zamieniajcie tego dnia w Dzień Kapłański. Zostawcie róże i serdeczne życzenia na rocznicę ich święceń. Dziś to nie oni zostali ustanowieni kapłanami, ale cieśla z Nazaretu. W Wielki i Święty Czwartek świecki Żyd z Galilei ustanawia nowe Kapłaństwo w swoim Ciele i Krwi, w których wszyscy mamy udział przez przyjęcie Jego Ducha i Jego Prawa, wzywającego do oddania życia z miłości. Dzięki Niemu rzesza nowych kapłanów, mężczyzn i kobiet, młodych i starych rozsianych po całym świecie,  żyjących we wszystkich narodach, gotowych jak Jezus oddać życie za braci, uobecnia teraz Boga, otwiera niebo i ukazuje światu miłość Ojca. Taka jest tajemnica Wielkiego i Świętego Czwartku.